|
|
Autor |
Wiadomość |
Jonnar d’Aberqu
Gość
|
Wysłany:
Wto 18:45, 12 Wrz 2006 |
|
Świt. Nisko zawieszone nad horyzontem, krwistoczerwone słońce oświetlało przeraźliwym blaskiem rozległą równinę. Ciągnąca się kilometrami goła ziemia usłana była kośćmi żołnierzy poległych podczas toczonej tu tysiące lat temu bitwy, bitwy zapomnianej przez wszystkich. Zawsze o tej porze, zalewane karmazynowymi promieniami cmentarzysko dawnych herosów wyglądało jak zbryzgane świeżą krwią a spomiędzy pagórków wypływało czerwone światło niczym krew tryskająca ze świeżej rany. W obrębie dziesiątek kilometrów nie było nic, jedynie na najwyższym w okolicy wzniesieniu stały ruiny jakieś starej budowli, jakby jakiegoś dawnego klasztoru. Od setek lat nie widziano tu żywej duszy, nie przechodzili tędy zbłąkani wędrowcy ani nie żyły żadne zwierzęta. Toteż nie miały kogo zdziwić odgłosy pospiesznej krzątaniny dobiegające ze zrujnowanego budynku.
W środku, poprzez pajęczyny, kości i gruz przedzierał się do małego pomieszczenia młody mag. Doszedł w końcu do końca korytarza i uchylił stare, zbutwiałe i skrzypiące drzwi z dobrego, dębowego drewna. Wszedł do znanego mu już pokoju właściwie po to żeby się pożegnać, leczy żywił on głęboka nadzieję, iż nie jest tu ostatni raz. Gdy był już w środku, przystanął na środku tej, niegdysiejszej celi medytacyjnej a zarówno laboratorium magicznego Najwyższego Kapłana Wielkiego Zakonu Krwawego Świtu. Mroczna potęga emanująca z tych ścian pomiędzy którymi stał onieśmielała go i zarazem zachwycała. Odkąd zgłębił krwawą historię tego najpotężniejszego z zakonów zawsze marzył o chwili kiedy tu stanie. Dawno temu, kiedy znudzony nieprzydatną wiedzą i bzdurami wykładanymi w Akademii Hardinsa rzucił tamtejsze szkolenia, postanowił spełnić swoje marzenie. Pociągnął za sobą 4 innych, równie niepokornych i równie głodnych wiedzy magów i wspólnie założyli Nowy Zakon Krwawego Świtu. Razem studiowali tajniki mrocznej magii oraz historię legendarnego zakonu tylko po to aby kiedyś móc się znaleźć w tej właśnie komnacie i otworzyć Czarny Kufer Magii i dzięki temu stać się posiadaczami wiedzy o najpotężniejszej magii jaką kiedykolwiek władała istota rozumna.
Mag a właściwie nekromanta otrząsnął się, nie mógł sobie teraz pozwalać na wspomnienia gdyż przynosiły one tylko straszny ból. Zasępiony władca umarłych opuścił wzrok i skierował go na stojącą pod ścianą skrzynię. Oto i on – pomyślał – Czarny Kufer Magii, rzec zawierająca wiedze o potędze zdolnej przed wiekami zgładzić bogów. A on – Jonnar d’Aberquelith stał przed tym wszechpotężnym narzędziem i nie mógł nic zrobić. Wiedział, że tylko moc czterech, w pełni oddanych Panu Zniszczenia, Gran Kainowi magów, wymawiających starożytne, dawno zagubione zaklęcie mogło otworzyć kufer. Natomiast jego trzej towarzysze a zarazem bracia zakonni nie żyli a odnalezione przez nich w wielkim trudzie zaklęcie zostało skradzione przez kreatury strzegące wejścia do zapomnianej Doliny Końca Świata. Osłabiony dziesiątkami dni walki, utraciwszy większość swojej mocy, Jonnar d’Aberquelith spełnił ostatecznie założenie swego bractwa i dotarł w to miejsce, mimo to zdawał sobie sprawę, iż nie osiągnął nic. Nekromanta smutno zwiesił głowę. Przegrał, to już koniec Nowego Zakonu Krwawego Świtu a jednocześnie jego marzeń. Ale czy na pewno? Czy ma się poddać? Nie! On już wiedział co ma robić. Musiał znaleźć nowych sprzymierzeńców, ludzi przy których odbuduje swą potęgę a jednocześnie którzy nie domyślą się nigdy jego prawdziwych intencji. Energicznym krokiem, mag wyszedł z pomieszczenia...
-----------------------------------------------------------
Miasto portowe Gludin, środek nocy. Nad miastem szalała ulewa, deszcz bębnił o okna w których dawno już pogasły światła. Jedynie w jednym domu paliły się kaganki a ze środka dobiegały odgłosy dobrej zabawy. Właśnie do drzwi tego budynku podeszła zakapturzona postać. Stanąwszy przed wielkimi dębowymi drzwiami przybysz uniósł głowę i odczytał napis widniejący nad wejściem. „Dom rodziny Runedar” a pod nim mniejszymi literami: „Gość w dom, Bóg w dom”. Energicznie zapukał do drzwi. Po dłuższej chwili, w czasie której ze środka słychać było dźwięk tłuczonego szkła a zaraz po nim wiązankę przekleństw, otworzył mu krępy krasnolud. Jego twarz była zaczerwieniona, wzrok mętny a cuchnęło od niego mocnym alkoholem domowej roboty. Po pewnym czasie, podczas którego brodacz starał się nieskutecznie skupić wzrok na stojącej w wejściu osobie, zakrzyknął hucznie:
- No właź pan! Co bydziesz tak na dyszczu stał? W domu Runedaru każdy gość mile widziany. No co stoi jak ta łajza? Niech włazi, my nie zagryziem a jeno troche spijem i może obijem!
Postać w kapturze weszła do wnętrza. Po strzepnięciu błota i wody z płaszcza ściągnęła kaptur i przyjrzała się zgromadzonym. Byli tam przedstawiciele każdej rasy – elfy, mroczni, orkowie, ludzie no i oczywiście krasnoludzi. Większość z nich albo już lekko zawiana albo całkowicie nietrzeźwa. Głównymi rozrywkami była gra w kości czy w karty, bajdurzenie o bzdetach no i oczywiście picie jakiegoś dziwnie wyglądającego trunku, najwidoczniej własnej receptury. W tym samym czasie, ta cześć towarzystwa która była w stanie, przyglądała się przybyszowi. Był to wątłej postury człowiek, niski o kruczoczarnych, starannie zaczesanych włosach i krótkim, pielęgnowanym zaroście. W pierwszym momencie sprawiał wrażenie miłego i niegroźnego młodzieńca. Jednakże ten kto zajrzał mu głębiej w oczy dostrzegł tam jakąś mroczną, niezbadaną siłę, tak przerażającą, iż trzeba było momentalnie cofnąć wzrok. Paru Runedarczyków poczuło w sercu ukłucie lęku, reszcie nie pozwolił na to spożyty w za dużej ilości alkohol. Człowiek zaczął mówić:
- Witajcie, o szlachetni członkowie domu Runedar. Stoję oto przed wami ja, Jonnar d’Aberquelith i pytam się czy zechcecie przyjąć mnie do waszej jakże wspaniałej społeczności. Wiem, iż macie do mnie parę pytań zatem pozwolę sobie udzielić na nie odpowiedzi. Otóż chcę do was przystać gdyż wbrew krążącym pogłoskom jestem osobą dość towarzyską. Szukam miejsca gdzie wszystkie istoty są sobie jak rodzina, bez względu na jakiekolwiek podziały i myśle, że w końcu znalazłem takowe. Pytacie więc również co mogę wnieść do waszego grona? Mimo, iż zajmuje się dziedziną wiedzy przez wielu z was uznawaną jako nielegalna zabawą dla wyrzutków i dziwaków to sądzę, że będę potrafił wnieść trochę życia, humoru jak i dobrej atmosfery. Nie wierzcie też ludziom którzy mówią jakobym nie znosił biskupów, paladynów i ogólnie istot zajmujących się białą magią. Prawda jest taka, iż to oni mnie nie znoszą i tego co robię. Nie ukrywam, że od zawsze ciągnęło mnie do potężniejszej i efektywniejszej mrocznej strony natomiast nieprawdą jest jakobym miał cokolwiek przeciw białej magii. Osobiście uważam też, iż aby poznać istotę świata należy zbadać wszelkie aspekty nim kierujące i nie odwracać się wstydliwie od naszego mrocznego spadku. Co do ostatniego pytania to prowadziłem przez pewien czasu mały zakon, który jednak już nie istnieje i myślę, że opowiadanie o nim więcej nie jest historia wartą zajęcia waszego celnego czasu.
Mag skończył mówić i bez zdenerwowania oczekiwał na reakcje członków domu. Jak zwykle był już pewny swego...
|
|
|
|
|
|
|
Shila
Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1278
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Mjolnir
|
Wysłany:
Wto 18:52, 12 Wrz 2006 |
|
Oderwała się od liczenia kolejnych fiolek z krwią demonów i czytania kolejnych Czerwonych Papirusów... Spojrzała na przybysza i wysłuchała go... Zmierzyła go uważnie spojrzeniem...
- Za okresem próbnym jak najbardziej. Widzę, że pewności siebie mu nie zbywa. Ale to może i lepiej...
Wróciła do swojej pracy.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Razzk
Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elmore
|
Wysłany:
Wto 18:56, 12 Wrz 2006 |
|
No nie wiem...
Jo na próbe... jak sie nie spije totalnie w tydzień to wywalić.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kirianes
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Wto 18:56, 12 Wrz 2006 |
|
Jak to mowil moj sąsiad Nekromanita
Takiej uajzy nie bylo jeszcze to trza wyprobowac co potrafi ....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jaree
Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gadają, że z Elmore, ale im nie wierzcie
|
Wysłany:
Wto 19:10, 12 Wrz 2006 |
|
"jako nielegalna zabawą dla wyrzutków i dziwaków"
Coś Ty! Jakaś koza Cie chyba kopnęła...
Ja jestem ogromnie za. Widze tutaj osobe z wyobraźnią i doświadczoną
Pozatym to Nekromanta!! Mam do nich poprostu słabość (jako była przedstawicielka owej klasy)
I nie dziwny trunek, tylko zajzer
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lunar
Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Mjolnir
|
Wysłany:
Wto 20:12, 12 Wrz 2006 |
|
Jonnar d’Aberqu napisał: |
W pierwszym momencie sprawiał wrażenie miłego i niegroźnego młodzieńca. Jednakże ten kto zajrzał mu głębiej w oczy dostrzegł tam jakąś mroczną, niezbadaną siłę, tak przerażającą, iż trzeba było momentalnie cofnąć wzrok. Paru Runedarczyków poczuło w sercu ukłucie lęku, reszcie nie pozwolił na to spożyty w za dużej ilości alkohol. |
Jak dostaniesz lagą w garba od Jarla to ta mroczna i nie zbadana siła z Ciebie ucieknie...zresztą jak Cie Kazarik napoi swoim zajzajerem to nie wiem czy laga będzie potrzebna Zajzajer nie na takie dolegliwości jest dobry...
ZA
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sheilanne
Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 798
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Wto 22:15, 12 Wrz 2006 |
|
<mroczna postać, siedząca w kącie sali jak zwykle grając w karty a przy okazji pijąc zajzer, podniosła oczy i spojrzała na młodzieńca> Za okresem próbnym jak najbardziej, Jonnarze Aberq.... ee, no, jak to było.. <usiłując sobie przypomnieć imię Jonnara machnęła uapką> nieważne.. <lekko speszona spuściła wzrok z człowieka i zapatrzyła sie w karty>
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anomirre
Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 714
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elven Village
|
Wysłany:
Śro 9:46, 13 Wrz 2006 |
|
He he
Wreszcie będzie komu stare uajzy ożywić, co już od dawna kfiatki wąchajom ode spoda.
Na początek może świerze zezwłoki - np. Heidi do Mjolnira przywrócisz (to jako zadanie na dostanie się do klana), a potem po kolei Thorka, Biankę, Errdrigara i na kuniec - najtrudniejsze zadanie - Laska nam ożywisz
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cadogan
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Grupa trzymająca władzę
|
Wysłany:
Śro 13:29, 13 Wrz 2006 |
|
<Odrywając się od kart i zajzlu>Najtrudniejsze to jednak raczej Errdrigara, ze znanych nam powodów. ZA. <Po chwili, wróciwszy do kart> Ha! Duża kupa w dzwonki, przegrałaś siostro!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jonnar
Gość
|
Wysłany:
Śro 15:36, 13 Wrz 2006 |
|
Mag stojąc dalej na środku lecz nie odmawiając łyczka zaproponowanego mu trunku (który o dziwo okazał się bardzo smaczny)przysłuchiwał się wygłaszającym swe zdanie osobom. Jako, że w życiu nie poznał sprzeciwu toteż spodziewane pozytywne wypowiedzi nie wywołały w nim żadnej reakcji, starał się jednak udawać zaskoczonego. Większą uwagę zwrócił jedynie na słowa elfki, która w przeciwieństwie do reszty towarzystwa wysławiała się zadziwiająco trzeźwo. Po chwili, korzystając z momentu ciszy, odezwał się:
- Pani, - zwrócił się do elfki - obawiam się, iż muszę Panią zmartwić lecz nie zajmuje się wskrzeszaniem umarłych istot. Ja jedynie, używając mocy nadanej mi przez Pana Zniszczenia Gran Kaina, daje starym ciałom nowe dusze o mocno ograniczonych jednak możliwościach. Nie dość, że wygląd wskrzeszonego po dłuższym czasie ciała nie należy do najprzyjemniejszych to do tego inteligencja powstałych w ten sposób kreatur pozostawia wiele do życzenia. Właściwie to jedyne do czego są one zdolne to ślepe wykonywanie rozkazów władcy i walka aż do momentu takiego rozczłonkowania ciała, które uniemożliwi dalsze jej prowadzenie. Jeśli zaś chodzi o przywracanie zmarłym ich prawdziwego, poprzedniego życia to polecam usługi Biskupa bądź innego zdolnego kapłana. Niestety obawiam się, że i oni nie dużo tu pomogą. Co prawda, jak już nadmieniłem, biała magia nigdy mnie nie pociągała ale poprzez lata studiowania nauk magicznych poznałem praktycznie wszystkie jej zagadnienia teoretyczne i wiem pewne rzeczy z których myślę nie zdajecie sobie sprawy. Otóż, o ile mi wiadomo, nikt nie posiadł jeszcze mocy wskrzeszania naprawdę umarłych istot. Jedynie co są w stanie zrobić kapłani to albo uleczyć ciężko rannego albo "wskrzesić" niedawno poległą osobę, której ciało nie prowadzi czynności życiowych i przez nieobeznanych może być uznane za martwe. Podstawowym jednak warunkiem, tak zwanego "wskrzeszenia" jest przebywanie duszy w ciele. W momencie kiedy taka dusza już uleci żaden kapłan nic tu nie poradzi.
|
|
|
|
|
Jaree
Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gadają, że z Elmore, ale im nie wierzcie
|
Wysłany:
Śro 15:58, 13 Wrz 2006 |
|
<przebudziła się na chwileczke ze słodkiego letargu> Eueueueee.... racja, bracie... jak gaz uleci to już nie jest zajzer... tak samo jest z duszą *hep* >i znowu pogrązyła się w przyjemnym śnie o górze kości>
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Hassandil
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 1087
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nicości...
|
Wysłany:
Śro 21:38, 13 Wrz 2006 |
|
<Krasnal siedzący w rogu i kłujacy kamyczki d nagle oderwał sie od pracy>Witej Ludziu<uśmiecha sie>..szkoda ze nie przyzwiesz ym swoim "czary mary.."cos tam starych..chodz niektórych nawet nie znam..to ja jezzzdem za...okresikiem..no jak nauczysz sie pić zajzerka starego Kazia..ewentualnie mojego dziadzia to moze bede "Za" a teraz Na Okresa go biercie! i niech mi tylko powie ze kordyliał czy jakos tak pije<wypowiadając ostatnie słowa zaśmiał sie, po czym wrócił do kłucia kamyków.dee, mamrocząc cos o głupich podatkach>
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |