Majaki pijackie wszelakie jako pomysły na sojuszu działanie

Siundziesz sobie, czajnik do roboty poslesz, a sam sobie czopeczki bedziesz robil, zajzajera popijał i widowisko ogladal. No już Ci Thorku zazdroszcze Smile

Wysłany: Wto 11:01, 28 Mar 2006

Hej rodzinka wspaniała moja noooo może byscie u Herolda jakie wyzwanie
napisali werbunek na jaką Potwore by ubic ją niechybnie, bo szczerze
powiedziawszy jam tak sobie bywam w naszym świecie i bardziej bym chciał
mieć to zaplanowane np wtedy to a wtedy przybądz bo jak nie to nie ubijem
Orfen hyhy bardzo prosze o wypowiedzi w temacie kiedy najczęściej
bywacie na szlaku to bysmy w tygodniu jeden termin wyznaczyli albo moze
dwa gdzie wędrownych szefów i innych ogromnych besti życia pozbawili.

Wysłany: Wto 13:16, 28 Mar 2006

Ja jestem teraz częściej rano- popołudniu (do drugiej i potem ok. gdzieś od 5 do hmmm powiedzmy 21). Ale niedługo te pikne czasy długiego pobytu w Aden sie skończą :/.

<elf od czasu pewnego w karczmie siedzący do rozmówców podszedł, głową lekko skinął na powitanie i rzekł> Witajcie, część z Was mnie zna, jednak chyba nie wszyscy, tedy od przedstawienia się zaczne. Jam jest Llarien, Śpiewak Magii, Dux Canus Convictus <dumnie się wyprostował słowa te wypowiadając> Dyskusja Wasza, choć dawno się odbyła, ciągle echem w murach karczmy tej się odbija. Dzięki temu posłyszeć żem zdołał słowa przez Was wypowiedziane i wielce mnie one zaintrygowały. Rzeknijcie Więc jak się wyprawa na Orfen powiodła, udało Wam się ją spotkać i pokonać? Raczcie też powiedzieć, czy udało się w życie wprowadzić zamysł przez Dankora przedstawiony? <uważnie na zebranych spogląda na odpowiedź czekając>

ano widzisz mości jelfie zbieromy sie i zbieromy i jakoś czasym jak siem zbierzem już to una uciko.

Ano własnie sprytna bestja z tej Orfen, raz to z pół dnia żeśmy ja z gniazda chcieli wywabić ale wyjsć nie chciała, a jak raz sie udało to szybko doń spowrotem uciekła. Ja tak sobie myśle że to wszystko przez Ulcia było bo ona pewnie jakaś drażliwa i jego niewybretne propozycje ją strasznie oburzają, chyba za jaką wielką dame sie ma czy co?

<śmieje się> No, wielka to ona jest na pewno. <po chwili radość swą opanowuje i nieco poważniej dodaje> Pojmuje Wasz problem, my od dawna zatarg mamy z Królową Mrówek. Kilka wypraw onegdaj przeprowadziliśmy, jednak potęga nasza jeszcze zbyt małą była. Ostatnio zaś, gdy siły nasze wzrosły, dwakroć do mrowiska ruszyliśmy, niestety za każdym razem ktoś już nas ubiegł. <wzdycha ciężko> Ale pewien jestem, że kiedyś napewno uda nam się z nią zmierzyć. <milknie na chwile, po czym raz jeszcze na rozmówców spogląda> A rzeknijcie jak się ma druga z kwestii przeze mnie poruszonych?

ano terminy u nas zawsze od poczuntku były jasne i takie ostaną póki co. jezd to zbiórka w niedziele po mszy poranny kazdorazowo jak siem zbierze jakowaś siła to ruszomy jak ni to idziem pić zajzajerek coby nadwuntlone wątroby po sobotnich wieczerzach leczyć.